"Nieznany Świat" nr 1/2003 Johann Kössner
Przekład i opracowanie: Hanna Kotwicka
MAJOWIE - Nawigatorzy CZASU
Johann Kössner (ur. 1947) jest Austriakiem, absolwentem Wydziału Filozofii i Religioznawstwa Uniwersytetu Wiedeńskiego. Uchodzi w niemieckim kręgu językowym za najwybitniejszego interpretatora rozszyfrowanej wiedzy starożytnych Majów, dotyczącej praw CZASU i programów ewolucji. Jest autorem i wydawcą wielu publikacji na temat kalendarza TZOLKIN. Prowadzi liczne seminaria, warsztaty i odczyty w wielu państwach Europy Zachodniej. Nie występuje on z ramienia żadnej grupy wyznaniowej czy organizacji. Jak twierdzi, zgłębienie tajemnic Bytu nie wymaga żadnego członkostwa, lecz rzetelnych, obiektywnych informacji. Wiedza ta pozwala ujrzeć w zupełnie innym świetle wszystkie niepokojące wydarzenia, jakie dziś rejestrujemy na Ziemi. Znajomość cykliczności zjawisk i ich przyczynowości daje uspokajający wgląd w dramatyzm naszych czasów - nie pozwala ulec masowej histerii z powodu jakoby zbliżającego się końca świata. W nadchodzących latach dokona się wiele radykalnych zmian na Ziemi. Każdy, kto pozna prawa CZASU, będzie wiedział, co one znaczą.
Procesy kosmiczne postępują w ściśle określonych,
wzajemnie przenikających się cyklach.
Ten fakt jest dziś powszechnie znany, dlatego spróbuję wzbogacić informacje o coś bardziej esencjonalnego. Wewnątrz Cykli Zewnętrznych, zwłaszcza Wielkich Cykli (rok platoński - 26 000 lat, rok wenusjański - 104 000 lat...) biegną potężne "programy kosmiczne". Przebieg ich realizacji określają precyzyjnie zdefiniowane programy etapowe. Ponieważ Kosmos eksperymentuje sam na sobie - jest to tzw. boska WSZECHMIŁOŚĆ objawiająca się wszędzie i we wszystkim - wyznaczono do tego celu specyficzne strefy eksperymentalne. Jedną z nich jest Ziemia - planeta nauk i szkolenia.
W bieg cykli, pokrywających się dokładnie z cyklami astronomicznymi, są wgrywane, a potem rozwijane i wielowymiarowo testowane różnorodne programy ewolucyjne. To jest właśnie to, co rozumiemy pod pojęciem paradygmat - wzorzec wyjściowy.
Z uwagi na cykliczność zjawisk astrofizycznych, każdy program ma czasowo ograniczone możliwości. Ponieważ wszystkie programy realizowane są za pośrednictwem czasu w przestrzeni, mówimy o tzw. czterowymiarowym CZASIE. Czas nie jest zatem czymś pustym, lecz treścią wypełnioną programem energetycznym. Każdy paradygmat jest więc nieubłaganym CZASO-programem. Programy CZASU rozgrywają się w cyklach rotacyjnych ciała niebieskiego. Tak więc każdy obrót Ziemi wokół osi (kin) definiuje wynik programu cząstkowego. Teraz, kiedy - dzięki rozszyfrowaniu świętego kalendarza Majów Tzolkin - ta wiedza jest już znana, możemy dokładnie określić, który dzień jest związany z jakim programem. Wiedza ta była zapisana w nas od zawsze. Teraz musimy ją jedynie odświeżyć.
Zmiana paradygmatu
Zastanówmy się, co oznacza słowo paradygmat. Pochodzi ono z greckiego paradeigma - przykład, wzór lub paradechomai - otrzymać, przejść na drugą stronę. O to właśnie chodzi. Paradygmat jest energetycznym gorsetem Ziemi, który jako moduł programu CZASU dla określonego przedziału czasowego, zamanifestuje się w określonym terminie na biegunach rezonansu planety, by pokierować zbiorową świadomością ludzkości.
Program wytyczony na ostatnie 26 000 lat miał na celu doprowadzenie biosfery ziemskiej do następnego, wyższego poziomu ewolucji - do tzw. NOOS-sfery (inaczej NOUS-sfery). Pojęcie to pochodzi z języka greckiego i oznacza, z jednej strony, bogactwo spostrzeżeń duchowych - wgląd, zrozumienie, rozsądek, z drugiej, bogactwo woli - myśli i zamiary. NOOS-sfera przedstawia telepatycznie komunikatywną, zbiorową dojrzałość ludzkości - poziom kolektywnej świadomości, funkcjonującej na tym poziomie analogicznie do mózgu ludzkiego - swoistej "kolektywnej" centrali przekaźnikowej pojedynczego organizmu.
W końcowej fazie tego programu doszło do spektakularnego "dramatu", po którym pierwotny, harmonijny cykl kosmiczny został zastąpiony obcym impulsem. Mówiąc jaśniej, w mentalny aspekt (są jeszcze trzy inne płaszczyzny) kolektywnego programu humanoidalnego (DNA) w polu morficznym wgrano zupełnie obcy program, nazwany przez nas programem babilońskim, zakodowanym w matematycznej proporcji 12:60. Stał się on paradygmatem obowiązującym przez ostatnie 5 200 lat. Przypominam, że pierwotny program operował w paśmie 13:20 (13 sekwencji DNA, 20 aminokwasów). Program babiloński rzutował ograniczone trójwymiarowo, materialistyczne NIEBO na Ziemi (np. schemat pan/niewolnik, czas to pieniądz, symbol Kaina), co było całkowicie sprzeczne z wzorcowym programem ewolucji (bliższe informacje na ten temat można znaleźć w Kompendium, trzeciej części cyklu JA jestem innym TY, Wyd. PULSAR 2001).
Wiemy, że planeta Ziemia ma swoją charakterystyczną biosferę, która stanowi bardzo złożoną jednostkę komunikacyjną. Niezliczona wielorakość form życia wynika z wymiany potencjałów energetycznych pomiędzy materią organiczną a nieorganiczną. Te prawidłowości są dobrze znane współczesnej nauce. Natomiast to, że wszystkie formy życia mają swoje odpowiedniki w aurze ziemskiej, nie zostało przez oficjalną naukę zaakceptowane, i to pomimo licznych, w inny sposób nie dających się wyjaśnić dowodów.
W magnetosferze ziemskiej znajduje się strefa zwana pasem Van Allena - pas pomiędzy 15 000 a 20 000 km - będąca jednocześnie magnetyczną powłoką ochronną planety. W obrębie tego pasa znajduje się pole morfogenetyczne, stanowiące komunikatywną część biosfery. W polu tym wszystkie gatunki i rodzaje są ze sobą powiązane siecią komunikacyjną, tu dokonuje się bezpośrednia wymiana informacji na wszystkich płaszczyznach. Dzięki polu elektromagnetycznemu każda forma czy gatunek pozostaje w ustawicznym rezonansie ze swoim kolektywnym DNA. Ponieważ ziemskie formy życia znajdują się na różnych poziomach rozwoju, zrozumiałym jest, że tylko człowiek, jako istota operująca w wyższym polu rezonansów, może wnosić tam swoje projekcje. Oto przykład: Przez kilka lat naukowcy amerykańscy prowadzili eksperymenty genetyczne na kukurydzy przywiezionej z Andów. Kiedy po czterech latach powrócili w Andy celem porównania obu roślin, okazało się, że pierwotnej kukurydzy już nie ma, mimo iż nie ingerował tam człowiek. Kukurydza andyjska miała te same kody genetyczne, co kukurydza laboratoryjna.
Pole morfogenetyczne wyposażone jest w zewnętrzne, subtelne membrany, dzięki którym Ziemia - jako żywa istota Gaja - może komunikować się z tym, co znajduje się na zewnątrz niej samej. Tu dokonuje się wymiana z komunikatywną energią Słońca i planet, których promieniowanie przenika aurę solarną. W ten też sposób wytwarza się droga komunikacyjna ze źródłami informacji leżącymi poza Układem Słonecznym, z całym Wielkim Kosmosem. Generalnie są to impulsy niesione przez strumienie energii pochodzące z wymiaru piątego. Wszystkie informacje napływające tą drogą trafiają do pola morfogenetycznego, w którym spotykają się z aktualnym stanem energetycznym planety. Pomińmy jednak skomplikowane wywody opisujące całość zagadnienia, a skupmy się na stworzeniu ludzkim, przy czym jest oczywiste, że to samo tyczy się wszystkich innych gatunków, nie wyłączając np. dinozaurów czy mikroorganizmów. Wiedza o programach ewolucji człowieka jest przecież kluczem do uzdrowienia CAŁOŚCI.
Wewnątrz pasa Van Allena, oprócz pola morfogenetycznego znajduje się PSI-bank, funkcjonujący jako chrono-sfera (sfera Kronosa), co oznacza, że każdy obrót planety wokół osi manifestuje w formie eterycznej określoną część fraktalnego aspektu programu ziemskiego. Ta wiedza była dokładnie znana starożytnym Majom. Wiedzieli oni, ile obrotów wokół osi musi wykonać Ziemia, by wprowadzić energetyczny program CZASU do PSI-banku. Punkt przełomowy znany był już przed tysiącami lat. Pełny, wielki cykl zamknie się w 2013 roku. Z uwagi na znajomość praw przyczynowych, obowiązujących wewnątrz poszczególnych cykli CZASO-programów, Majowie wiedzieli też, że wdrażanie programów zakończy się dokładnie na 26 lat przed ostatecznym zakończeniem cyklu. Ten moment znany jest dziś pod nazwą Harmonijna Konwergencja, datowana na 16/17 sierpnia 1987 lub wyrażana liczbą rotacji 1 872 000, zamykającą Wielki Cykl CZASU. Wszystko, co wydarzy się w ciągu ostatnich 26 lat, będzie przyczynowo związane z tymże programem ewolucji. Harmonijna Konwergencja zapowiada, że to, co rozwijało się według fałszywych programów, musi zostać wymazane.
Jaki paradygmat ma teraz planeta Ziemia?
Odpowiedź jest prosta: ponieważ promień "obcego" programu już przeminął (zmiana paradygmatu 12:60), Ziemia ponownie powróciła do swojego pierwotnego wzorca 13:20. Pamiętajmy, że promień babiloński operował jedynie w spektrum mentalnego pola intelektu ludzkiego. Promień 13:20 nigdy więc nie został całkowicie wyparty z Ziemi. Było to niemożliwe, w przeciwnym razie cała biosfera musiałaby ulec zagładzie, ponieważ może ona istnieć jedynie w rezonansie z modułem 13:20.
Na przestrzeni ostatnich 5 200 lat 26000-letniego Wielkiego Cyklu przerabialiśmy zatem program, w którym harmonijny aspekt pola mentalnego człowieka został przejściowo "wymieniony" na inny. Wywołało to wystarczająco wiele zamieszania. Cykl babiloński, zwany też Lucyferyczno-atlantydzkim, całkowicie zdominował świadomość stworzenia ludzkiego. Wszyscy musieliśmy skosztować owoców dysharmonii, mało tego, spychając całą biosferę niemal na skraj przepaści, osiągnęliśmy punkt krytyczny. Zapytamy: dlaczego Ziemia nadal pozostaje w destruktywnej dysharmonii, skoro "obcy" paradygmat stracił już swoją ważność? Pierwotny, energetyczny wzorzec programu kolektywnego DNA zapisany w polu morfogenetycznym jest jedną sprawą, natomiast indywidualny poziom świadomości człowieka drugą - przynajmniej jeszcze przez pewien czas. Stopień dojrzałości indywidualnie ukształtowanej świadomości jest aspektem niezawisłym i przez pewien okres może utrzymać się w polu morfogenetycznym niezależnie od wiodącego programu świadomości zbiorowej.
Ponieważ nadrzędny paradygmat jest energetycznie silniejszy niż wypracowany indywidualnie mentalny EGO-program, w krótkim czasie dochodzi do energetycznego kolapsu w trójwymiarowo manifestującym się polu świadomości jednostki. W tej chwili znajdujemy się dokładnie w takiej fazie. Świadomość zbiorowa wciąż jeszcze jest mentalnie tak uwięziona w iluzji trójwymiarowo ograniczonego, materialistycznego świata, że nie dostrzega, co się tutaj właściwie dzieje. Ale nie jest tak źle. U znacznej części ludzkości coraz intensywniej melduje się "nowy" paradygmat - paradygmat zmiany CZASÓW. Coraz więcej osób intuicyjnie wyczuwa, że coś "nowego" wisi w powietrzu. Na płaszczyźnie duchowej wiedza ta znacznie się już umocniła. W tej chwili znajdujemy się w przysłowiowej minucie kolektywnej grozy. Ponieważ zdeterminowani nosiciele modułu babilońskiego wciąż jeszcze próbują sztucznie utrzymać swoje stare, "przeterminowane" programy, nic dziwnego, że napięcie i zamieszanie robi się coraz większe. Poza tym, wokół każdego programu przejściowego przez jakiś czas musi istnieć pole przejściowe - jest nim właśnie ostatnie 26 lat przed 2012/2013. Tylko w ten sposób tak niezwykle wrażliwa strefa, jaką jest nasza biosfera, może przestawić się na pierwotne częstotliwości. Natychmiastowe przestawienie ciężkiej materii na lżejszą zniszczyłoby wszystkie formy życia na planecie.
Według praw kosmicznych, absolutnie niemożliwe jest zachowanie się jakichkolwiek rzeczywistości przeciwstawnych do programu wiodącego. Dlatego ludzie wiedzący są całkowicie spokojni i nie popadają w panikę. W tym miejscu pozwolę sobie przytoczyć moje ulubione porównanie: współczesny mieszkaniec Ziemi przypomina akumulator naładowany starym prądem, do którego nie ma już generatora. Stare wzorce będą nas straszyć dopóty, dopóki akumulator się nie wyładuje, a jest on bardziej wyczerpany, niż moglibyśmy przypuszczać.
Co się wydarzy po przestawieniu Ziemi na pierwotne wzorce?
Najpierw wytworzy się albo już się wytworzył chaos energetyczny. Największe zamieszanie panowało pomiędzy rokiem 1987 a 1992. Te pięć lat stanowiło fazę wypalania się programu babilońskiego w subtelnej strefie Ziemi. Dopiero w roku 1992 stary paradygmat zniknął ostatecznie z pola morficznego. Od tej pory energetyczny chaos może zamanifestować się jedynie w bezpośrednim polu świadomości jednostki i - jeśli to konieczne - nawet w szokujący sposób. W następnym, pięcioletnim cyklu, tzn. do roku 1997, "obcy" program wypalił się zresztą w znacznej części pojedynczych pól świadomości. Z uwagi na cykle fraktalne (13 lat od 1987) Ziemia została oczyszczona z bezpośredniego oddziaływania starego paradygmatu.
W tym miejscu należałoby jasno powiedzieć, że zakończenie cykli CZASU nie ma nic wspólnego ze zbliżaniem się końca świata. W wielkim CZASO-programie biegną różnorodne programy rozwoju, nauki, ewolucji... Jest dla mnie zrozumiałe, że materialiści z krwi i kości i jednocześnie "władcy" Ziemi (w rzeczywistości sami niewolnicy) ze strachem mówią o końcu świata i ze swojego punktu widzenia mają rację, bo ich świat faktycznie zbliża się ku końcowi. Słyszą oni teraz swego rodzaju pogłos iluzji - echo rozmywającego się piekła na płaszczyźnie bytu materii ciężkiej, jest to już jednak ich osobisty problem.
Dla tych, którzy kochają siebie i Ziemię, nastał czas radości. Od 1992 roku, dzięki powrotowi Ziemi do pierwotnego wzorca, zaczęliśmy powracać do naszego czterowymiarowego, dojrzałego stanu. W rzeczywistości jesteśmy już u celu, tylko większość z nas nie jest tego świadoma, ponieważ cień minionego paradygmatu wciąż jeszcze wibruje w naszych komórkach.
Proces dojrzewania Ziemi jako Całości postępuje równolegle z iluzjami mentalnymi ostatnich 5 200 lat czasu babilońskiego. Jest to niezwykle ważna informacja. Pierwotny paradygmat ziemski 13:20 zdołał już wpisać cały program ewolucyjny w PSI-bank. Właśnie to umożliwia dokonanie ogromnych przekształceń na Ziemi, które wszystkim niewiedzącym mogą objawiać się niezwykle dramatycznie, np. atak terrorystyczny na dwie wieże WTC (Nowy Jork, 11 września 2001 - dzień Niebieskiej Samoistnej Malpy w kalendarzu Majów). W czysto ludzkim pojęciu wydarzyła się ogromna tragedia, natomiast w pojęciu kosmicznym nastało "święto" - runął symbol władzy i potęgi pieniądza (upadek Babilonu). Z drugiej strony, dokonały się wyrównania karmiczne. Spójrzmy na historię Ameryki. Co zostało zapisane na jej kartach? Tępienie ludności tubylczej, niewolnictwo, krwawa wojna Północy z Południem, Ku Klux Klan, Hiroszima, Wietnam... Prawa kosmiczne są niezwykle konsekwentne i sprawiedliwe aż do bólu. Nikt nie uniknie odpowiedzialności. I nie chodzi tu o odpowiedzialność indywidualną, lecz zbiorową. W świetle praw ewolucji jesteśmy tylko MY - kolektyw ziemski, który teraz dostał szansę pójścia w kierunku odnowy. To, co wydarzyło się w Nowym Jorku i Waszyngtonie, to dopiero przedsmak tego, co może się stać, jeśli nie zmieni się świadomość zbiorowa ludzkości. Mechanizm korekty postępuje już pełną parą. Z uwagi na 260-dniowe cykle fraktalne, 29 maja 2002 (Samoistna Małpa) ponownie nastąpił rezonans ze wzorcem energetycznym 11 września 2001 (ostateczne zakończenie prac porządkowych w strefie zerowej w Nowym Jorku), natomiast finał - ostateczne rozładowanie napięć - nastąpi w roku 2003/2004. Nic nie powinno nas wtedy zaskoczyć. Od tysiącleci ostrzegały nas przepowiednie: Apokalipsa św. Jana (Nowy Testament), Sąd Ostateczny (Koran, sura 101), TELEKTONON - Wyrocznia Majów, tylko że my pozostawaliśmy wciąż głusi...
Każdy, kto pójdzie drogą harmonii, będzie mógł spać spokojnie. Nie musimy przy tym niczego nadrabiać, CZAS robi to za nas. Nadrobienie "straconych" 5 200 lat byłoby i tak niemożliwe, ponieważ nic nie jest w stanie wstrzymać ewolucji, "Zegar Kosmiczny" cały czas posuwa się do przodu. Faktem jest, że Ziemia, tak czy inaczej, osiągnęła już docelowy pułap wymiarów kosmicznych. W procesie ewolucji wiele rzeczy uszło naszej uwadze - ostatnie 5 200 lat mogło potoczyć się inaczej, bardziej harmonijnie, bez cierpienia, biedy, nieszczęść i braków. W linearnym biegu czasu od tysięcy lat mogliśmy rozkoszować się pomnażanym świadomie duchowym i materialnym dobrobytem. Mozolna, ciernista droga, wyzysk niewolniczy, ustawiczne masakry nie musiały kreślić naszych "zadań domowych" w procesie nauki na Ziemi.
W roku 2000/2001 (według kalendarza Majów rok zaczyna się 26 lipca) wkroczyliśmy w drugą połowę ostatniego, 26-letniego cyklu. Teraz Matka Ziemia przejęła bezpośredni ster i od tego czasu nie idzie już na żaden kompromis. Patrząc wstecz, nie musimy niczego żałować. Wiedza i rozpoznanie praw CZASU powinna nas uspokoić i pozwolić nam cieszyć się życiem. Niewykluczone, że starzy, fałszywi mistrzowie-ciemiężyciele jeszcze raz na krótko zaburzą nasz spokój, by w sposób spektakularny zaznaczyć swoje odejście. Jednak Energia Miłości coraz mocniej przenika sferę człowieka, coraz skuteczniej rozwiązuje stare wzorce, zastępując je światłem i harmonią.
To, że ten proces będzie dla niektórych dość "gorący", jest chyba zrozumiałe. Wszyscy niezdecydowani powinni jak najszybciej wyciągnąć odpowiednie wnioski.
|